Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

środa, 30 kwietnia 2014

Woda z jeziora, internet 30 km dalej i żelazko na węgiel, czyli pierwsze dni w Kigera.

Jestem już kilka dni.
Udało mi się sfotografować dzieci, które przyjęliśmy do programu. Przekazałam tez s.Rut zakupiony przez fundacja aparat w miejsce tego, który ukradli jej kilka miesięcy temu. Będzie można znowu dokumentować wszystko co potrzeba!

Np. takie dzieciaki łobuziaki - tutaj na zdjęciu najmłodsza ekipa - taka bardziej żłobkowa niż przedszkolna, bo dzieciaki są podzielone na takie do 5 lat - pięcioro, które jednak głównie siedzą z siostrami, a najczęściej opiekuje się nimi starsza pani, która nie do końca jeszcze rozgryzłam i napiszę więcej pewnie w późniejszym czasie ;)
Dzieciaki są zadbane, raczej jest pilnowane by były czyste, piły wodę niekoniecznie brudną - o taki kubek z brudną wodą dość tutaj łatwo. Mają opiekę, napoje i posiłki, ale dodatkowo jeszcze czasem u sióstr coś dostaną, czekoladki lub jakieś inne przekąski i łakocie.




Druga grupa to przedszkole, ale tutaj przedszkole inaczej wygląda niż u nas, dzieciaki jednak już uczą się liczyć i pisać. W przedszkolu jest ich na co dzień około 30.  Angielskiego uczy ich nauczycielka, która czasami sama ma kłopoty z angielskim - tak tu bywa.
No i szkoła... ale to już spora abstrakcyjna dla nas europejczyków, dlatego o tym innym razem.

Dom w którym mieszkają Siostry i ja, puki tu jestem, jest bardzo zadbany, czysty, ale warunki jak 30 lat temu w Polsce na wsi ;)
Jest w ośrodku i na misji bieżąca woda - z jeziora, której lepiej nie używać bo można podłapać różne choroby lub deszczówka, w której się myjemy, robimy pranie i po przegotowaniu pijemy
Prąd jest dzięki baterią słonecznym, wystarczy na oświetlenie i podładowanie telefonu, większa lodówka lub pralka już nie zadziała...
Żelazko jest na węgiel bo tutaj też prąd nie da rady. Posiłki skromne - ryż, fasola, kapusta, groch... ale smaczne ;) Siostry gotują na podwórku, na ogniu. Jest kuchenka gazowa ale używają jej naprawdę rzadko.

Na razie ludzie są bardzo nieufni wobec mnie i się boją, zobaczymy czy sytuacja się zmieni, bo generalnie poziom zaufania do innych jest tutaj tematem trudnym.
Walczę żeby mieć lepsze możliwości z internetem i przekazywaniem informacji, ale to chyba niemożliwe. Nic dziwnego , że sporadyczny internet w kafejce w centrum Musomy albo u znajomego księdza, który jest...albo go nie ma, utrudnia kontakt.
Wczoraj próbowałam otworzyć maila na komputerze swoim, ale strona otwierał mi się z 15 min i ostatecznie nie otworzyła. Przesyłanie plików jeszcze gorzej. No i bardzo to drogie jest za godzinę.

Więc pisze raczej rzeczy tekstowe, będę wysyłała jak się uda, zdjęcia to raczej raz na tydzień/dwa.

Chciałam coś więcej o okolicy napisać jak pozwiedzam, ale to także będzie trudniejsze niż myślałam. Na rowerze nie mogę jeździć, bo mogą mi odciąć głowę... Naprawdę!
Jest tu takie plemię co wierzy w czary i odcina kobietom głowy, potem robią jakieś mazidła z ciała tych kobiet i sprzedają jako lekarstwo lub talizman na wszystko. Straszne, ale prawdziwe. Mówiła mi o tym s.Rut ale też mój przewodnik jak szłam na Kilimandżaro przed przyjazdem tutaj i wspomniałam że tu będę w tym rejonie. Nie jest tu spokojnie i tak bezpiecznie, bardzo biedny region. Więcej o tym do czego doprowadza tutaj bieda i desperacja pisałam w wątku dotyczącym budowy płotu. Potrafią zabić w trakcie kradzieży, by uciszać świadków, by wydobyć informacje gdzie jest więcej dóbr, jedzenia, pieniędzy. A tu głównie dzieci, matki psychicznie chore i w depresji, także z maluchami lub dziećmi, którymi techniczne ktoś inny się opiekuje, bo one nie są w stanie. Takie pogubione w życiu kobiety, opuszczone, chore.

Przesyłam kilka zdjęć szpitala i zdjęcie mocnej i ładnej bramy wjazdowej do ośrodka, która już jest.
Szpital udało się zrobić we fragmentach z różnych dofinansowań - Siostra pisze różne projekty na kolejne ambulatoria, korytarz, aptekę i pomału zdobywa różne środki na remonty. Jest administratorem szpitala, pielęgniarką, do tego wszystkie sprawy organizacyjne, przedszkole, zarządzanie ludźmi, adopcja.. Dużo tego na jednej głowie.



Tu jeszcze  fragment tej bramy i tego budowanego płotu, a w zasadzie muru. Bardzo potrzebny pilnie!
Część pieniędzy spływa pomału za co dziękujemy i prace idą, ale to na razie kropla ;(
A z pustego i Salomon nie naleje.



Kolejne info za dzień lub dwa, bo będę w mieście znowu.
Beata

Informacja:
Wesprzeć budowę można korzystając z paska na dole strony fundacji (www.majaprzyszlosc.org.pl), a także przelewem: stałe zlecenie albo jednorazowy przelew:
PL 44 2490 0005 0000 4600 3246 9899
Tytuł : ”płot – darowizna”
Więcej szczegółów: www.majaprzyszlosc.org.pl/przedszkoletanzania

2 komentarze:

  1. O matko ! Uważajcie na siebie Dziewczyny :/ A informacje o dzieciach i zdjęcia łobuzów BEZCENNE :)

    OdpowiedzUsuń
  2. MEGA s.Rut- jestem pełna podziwu i modlę się, aby Pan Bóg chronił Was od złych rzeczy i dodawał siły na co dzień <3 A dzieciaczki można by schrupać, kochane słodziaki!!!

    OdpowiedzUsuń