Weekendowy post miał być pełen radości i z dobrym wesołym newsem. Jednak wczorajsza wiadomość z Tanzanii zamiast radości przyniosła nam trudny dzień i konieczność zastanowienia się jak jeszcze możemy pomóc. Dzieci objęte naszym programem adopcyjnym są zabezpieczone "podstawowo". Na ile wystarcza 80 centów dziennie.. Bułka na śniadanie, obiad z kaszy, okazjonalnie mięso z ryżem. Nie chodzą głodne i nie zagraża im już śmierć z powodu choroby głodowej ani żebractwo, czyli proszenie o jedzenie napotkanych ludzi.
Jednak mimo naszych starań tam na miejscu nadal jest trudno.
Szczególnie od kilku miesięcy - w porze deszczowej trwającej do czerwca, gdy wszędzie są komary, ogromna wilgoć i błoto.
Ośrodek opiszemy dokładniej w najbliższy weekend. Dziś przekazujemy Państwu wiadomość od siostry misjonarki:
"dzisiaj niespodziewanie przyjechalam do miasta (30km. przyp. Fund.) i takim sposobem moge odpisac. Ten tydzien nie zaczal sie cielawie. Ciagle lalo,drogi nieprzejezdne.W poniedzialek pojechalam do miasta -od miesiaca mamy stary samochod, ale jeszcze jezdzi. (przed samochodem była wyłącznie motorynka przyp.Fund) I w polowie drogi utknelam w blocie i dzieki pomocy poskiego misjonarza kontynuowalam moja podroz do Musomy z opoznieniem 2 godzinnym..
Niestety nasze dzieci bardzo choruja, teraz jest bardzo straszna malaria, nowy gatunek, leki nie dzialaja, tylko Quinina. Takze kazde dziecko przeszlo juz w tym niekrotkim czasie malarie. Dostali zastrzyki, ale to nie wystarczylo potem cala dawka jeszcze lekow. Sa bardzo oslabione .Natomiast od 2 dni Clara jest bardzo chora znowu, ma zapalenie pluc. Gdy na Nia patrze to poprostu moge plakac. Dzisiaj zadecydowalam o ponownym antybiotyku w zastrzyku.
I tak nasze zycie sie toczy. Niestety nie mamy pieniedzy na inne jedzenie, ktore pomogloby ludziom w osrodku wrocic do zdrowia szybciej. Dzisiaj rano w osrodku zmarl jeden starszy Pan, byl bardzo oslabiony po malarii. Podawalysmy mu kroplowke, ale to niestey nie zastapi odpowiedniego jedzenia. Nie wytrzymalam i przyjechalam do miasta.
Trudno jest patrzec na smier czlowieka tylko dlatego,ze nie mial odpowiedniego jedzenia.... To jest bardzo smutne dla mnie....bardzo bolesne.
Dla dzieci jeszcze mam pomoc od rodzicow i fundacji, przynajmiej dostana uji i mandazi, i chociaz to tez nie jest wystarczajaco (malo witamin, same węglowodany - sycące, ale wymaga uzupełnienia, pracujemy nad tym - przyp.Fund.) to zawsze lepiej troche niz nic.
Bo dla ludzi starszych nie moge dostac nic...i to jest wlasnie cicha eutanazja.."
Przypominamy - zgodnie z decyzja właściwego Ministra - mamy możliwość pomagania placóce w Kigera w zakresie dożywiania.
Szczegóły programu dożywiania już wkrótce, a cały czas można kierować wpłaty
pod tytułem "dożywianie - darowizna"
na konto: 44 2490 0005 0000 4600 3246 9899.
Fundacja „Mają Przyszłość”
ul. Młyńska 45, 62-070 Konarzewo
Alior Bank
SWIFT / BIC CODE: ALBPPLPW
Osoby z zagranicy prosimy o kontakt w sprawie przelewu walutowego fundacja@majaprzyszlosc.org.pl
Wszystkie wpłaty przekażemy pilnie na posiłki w Tanzanii - na owoce i warzywa, mięso, posiłki podstawowe z kaszy dla chorych mieszkańców ośrodka.
Pierwsza dziewczynka z prawej - siedząca, to właśnie chora na zapalenie płuc - Clara..