Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

niedziela, 1 lutego 2015

Życie rodzinne, szkolne w kontekście problemu alkoholizmu- s.Alina. Kamerun

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią
http://sercedlaafryki.blogspot.com/2014/03/problem-alkoholizmu-w-rodzinach-z.html

spróbujemy rozwinąć temat alkoholizmu w oparciu o relacje sióstr z  Kamerunu.

Szczere spojrzenie s.Aliny:

 Tutułem wstępu, jak wyglądają ogólnie relacje rodzinne i na płaszczyźnie rodzina/dziecko/szkoła

"Podobnie, jak wszędzie, problem alkoholowy dotyka także naszych rodzin.
 Jeśli chodzi o rodziców i świadomość edukacji, to raczej wszyscy chcą, aby ich dzieci mogły się kształcić, problem natomiast jest z wzięciem odpowiedzialności za edukację, czyli zainteresowaniem się, czy dziecko odrabia zadania, co robi w szkole i jak wygląda jego nauka itp. Z tym już trudniej, zwłaszcza u rodziców, którzy nie skończyli żadnej szkoły. Oni także nie są w stanie pomoc dzieciom odrobić lekcji stąd dziecko musi sobie radzić samo. Dlatego między innymi, aby pomóc w odrabianiu codziennych zadań, dzieci mają regularne zajęcia u nas na misji. Ci rodzice, którzy mieli  możliwość ukończenia szkoły, pilnują, aby dzieci były przygotowane i pracują z nimi w domu. Współpraca z nimi jest o wiele łatwiejsza. Spośród naszych dzieci jednak większość rodziców niestety nie ma ukończonych szkół i nie pomaga dzieciom w nauce.

Dlatego podczas spotkań z rodzicami ( odbywają się one raz w miesiącu), rodzice dostają między innymi za zadanie, aby iść do szkoły i dowiedzieć się, jak ich dzieci pracują i z takimi wiadomościami przychodzą do mnie.
Instruujemy rodziców także, aby dzieci chodziły do szkoły czyste , a ich ubrania były nie podarte. Tego wymaga także sama szkoła.
Rodzice mało rozmawiają ze swoimi dziećmi, najczęściej jest to krzyk, jak dziecko nabroi lub lanie- często porządne. ( o czym pisałam ostatnio)

Jeśli chodzi o problem alkoholowy, jest on także u nas, wśród rodzin naszych dzieci, a w szczególności dotyczy on ojców. Także ten temat poruszam na spotkaniach z rodzicami, gdyż uważam, że niedopuszczalne jest, aby dziecko szło głodne do szkoły, podczas gdy jego tata codziennie pije "bili bili"  (to tutejszy alkohol własnego wyrobu, produkowany z kukurydzy na użytek własny, ale także dostępny w sprzedaży) czy piwo, które już wcale nie jest tanie.
Problem ten dotyczy kilku rodzin z programu adopcyjnego, najczęściej to tata nadużywa alkoholu często, mimo że ma świadomość problemu. Niestety problem nadal trwa. 
Są ojcowie już teraz chorzy, wtedy przestali pić, ale wcześniej nadużywał alkoholu znacznie. 
Jest rodzic-tato 4 chłopców - pije najczęściej ze wszystkich i on najbardziej  maltretuje dzieci. Mama przestała bić, ale tato po wypiciu nie panuje nad sobą. Wspominałam także, ze chłopcy uciekali wcześniej z domu z powodu awantur. Tymczasem sytuacja się uspokoiła- chłopcy są radośni, awantury ustały. Dzieci bowiem mówią nam, co się dzieje na bieżąco w ich domu. 
Ojcowie potrafią zarobić na piwo a nie dać nic na jedzenie dla rodziny. To także niektóre dzieci  i rodziny objęte pomocą Fundacji. 

Mogę jednak napisać, że powoli widać efekty  współpracy z rodzicami, którzy mimo swojej biedy, są bardzo wdzięczni za pomoc - co tutaj się bardzo liczy. Uczą się przy tym nie tylko brać, ale także dzielić tym, czym mogą. Przykładem tego niech będzie, że po ostatnich obfitych zbiorach kukurydzy i my miałyśmy jej pod dostatkiem- to właśnie dzięki naszym rodzinom, które dzieliły się zbiorami. s.Alina"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz