Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 stycznia 2019

Dzień 3 - w drodze do Garoua Boulai - Kamerun z szerszej perspektywy

Dziś pobudka o 4.15 i czas ruszać w drogę. Przed nami ponad 600 km prostej drogi, a przejazd zajmie około 12 godzin. Na wielu odcinkach obowiązują ograniczenia prędkości do 50 km/h, a co kilkadziesiąt kilometrów mamy kontrole drogowe i opłaty. Przejazd odcinka to koszt 500 FCFA (680 FCFA to około 1 EURO), cena nie jest więc wygórowana, niemniej zatrzymywanie się, czasem kolejka aut, bywa czasochłonne i denerwujące. Duże auta - busy, tiry  - są kontrolowane dużo dokładniej, szczególnie co do zawartości i wagi. Auta osobowe przejeżdżają najczęściej dość szybko, chyba, że są zapakowane po dach.


Trasa przebiega przez dużą część Kamerunu, a przejazd nie jest skomplikowany, ,gdyż droga jest w sumie jedna, ma tylko kilka dodatkowych odnóg,np. do Duala czy Ngoundere. Na śniadanie zatrzymamy się w Ayos, a na obiad w Bertoua. W obu miejscowościach będą to misje - nie tylko s. Dominikanek, ale i Sióstr Opatrznościanek.
Trasa jest malownicza,  jadąc na wschód mijamy miejscowości, wioski, lasy tropikalne, odcinki sawannowe; pojawiają się zwierzęta i ciekawi ludzie. W wielu miejscach kilometrami ciągną się przydrożne domy i komersy (sklepiki, punkty sprzedaży). W tych miejscach głownie sprzedaje się plony pół i lasów, rzadziej przedmioty dnia codziennego.
Jadąc możemy dostać drewno i węgiel drzewny, banany w wielkich liściach, bataty, makabo, maniok, kukurydzę i planteny. Główne produkty żywnościowe, na których bazuje dieta Kameruńczyków.















Najbardziej ciekawią jednak nie tyle chatki i domki, które im bliżej wschodu tym częściej są okrągłe i mniejsze, niż zachodnie odpowiedniki - kwadratowe, czasem murowane; ale to co przed chatkami i domkami się znajduje - groby bliskich.

Miejsce na cmentarzu kosztuje, szczególnie w mieście, a w wioskach często nie istnieje nic podobnego. Zmarłych chowa się tam, gdzie jest miejsce - przed domem. Zwykle nagrobki okleja się kafelkami, terakotą, by zaznaczyć ich charakter. Od pojedynczych grobów, aż do grobowców na kilka osób lub kilku obok siebie - różnorodność jest ogromna.
Poczucie straty ma w Afryce inny wymiar i śmierć jest nieco bardziej powszednia niż w krajach europejskich, ciężko trudno nam zrozumieć mniej dramatyczny przebieg żałoby po stracie dziecka, mam w Afryce otrząsa się z tego zdecydowanie szybciej, choć zawsze mamy wyjątki potwierdzające regułę.
W chwili śmierci rusza lawina wydarzeń i obrzędów, która znacznie różni się od znanej nam. Zaczynają się przygotowania do "deuil" (deja), czyli pogrzebu.
Przede wszystkim pilnie zbiera się rodzina, która ustala możliwości finansowe, składki od członków rodziny, przebieg i termin uroczystości. Jeśli nie ma budżetu na bardzo droga kostnicę, pogrzeb trzeba zorganizować bardzo szybko - nawet następnego dnia. Nie jest to jednak proste, obecność członków rodziny - nawet dalszej - jest zwykle obowiązkowa, a pogrzeb jest składkowy. Impreza, bo stypą nie można nazwać tego wydarzenia, trwa nawet do 3-4 dni, w zależności od możliwości rodziny. Trumna jest wystawiona koło domu lub w sali, czasem w kościele,a wokół niej gromadzą się goście, którzy ucztują, śpiewają, wspominają, tańczą i piją przez kilka dni.
Mimo, iż wielu z nich to katolicy lub protestanci, bywa, że podczas uroczystości zaczynają się czary. "Szef" rodziny osobiście lub z kimś, kto para się czarami stara się ukarać winnego śmierci - bo jeśli ktoś umarł, to winny na pewno musi być. Często oskarża się o czary, złe myśli innych członków rodziny lub sąsiadów, bywa, że giną otruci w kilka dni po pogrzebie.
Jeśli w czasie powrotu z pogrzebu (bywa że całymi autokarami) zdarzy się wypadek i ktoś zginie, to znaczy, że winny drugiej śmierci także musi się znaleźć,  karana bywa i jego rodzina.
W czasie pogrzebu trumna jest eksponowana i każdy ma prawo pożegnać się ze zmarłym, czasem przekazuje mu się prośby o kontakt z innymi zmarłymi członkami rodziny.
Zwykle od razu po pogrzebie rodzina spotyka się, by ustalić kwestie spadkowo - rodzinne, kto co otrzymuje, za co odpowiada, kto zajmie się dziećmi. Nierzadko dyskusja przeradza się w kłótnię lub nawet porządną awanturę, jak w wielu rodzinach, nie tylko w Afryce.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz