Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

sobota, 9 stycznia 2016

wtorek, 5 stycznia (cz.3) Ukunda, Mkwambani Primary School

Wszystkie szczegóły znajdują się pod linkiem:
Zapraszamy firmy, szkoły do włączenia się w działania:. Każdej szkole z projektu poświęcamy osobny post.


2016.01.05 Mkwambani Primary School, Ukunda

Rezultaty nauczania w publicznych szkołach w Kenii, to bardzo ważny wskaźnik efektywności i jakości pracy szkoły. W każdym biurze dyrektora lub głównego nauczyciela, zaraz obok danych o ilości uczniów w danym roku szkolnym, wisi na ścianie tabelka w dużym formacie obrazująca wyniki egzaminów państwowych na bieżący rok jak i lata poprzednie. Jeden rzut oka kamery i wiadomo dokładnie co się działo i jaki jest trend.




Dyrektorem jest pan Salim S. Mwaranda. Jest to państwowa szkoła funkcjonująca od 1982 roku. W szkole pracuje 8 nauczycieli zatrudnionych przez rząd Kenii oraz dwóch zatrudnionych przez samych rodziców uczniów, a także dwóch nauczycieli wychowania przedszkolnego (tzw. nursery class), z których jeden jest zatrudniony przez samych rodziców, a drugi przez lokalny samorząd. Ta dwunastka nauczycieli ma do ogarnięcia 304 uczniów, niestety w większość sal lekcyjnych brakuje znacznej ilości szkolnych ławek. Standardowe lekcje to 4 dzieci w ławce dla dwojga. Ilość ławek w salach zdecydowanie nie powala, szczególnie gdy uwzględnimy, że z każdego poziomu mamy po 1 klasie. Tzn, że przedszkole to 3 grupy oraz 8 klas szkolnych. Razem 11 poziomów, czyli około 28/30 dzieci per klasę jak w Polsce.



Uczniowie jednakże przechodzą okresowe egzaminy w języku angielskim, pomimo tego, że na co dzień posługują się językiem natywnym, czyli swahili. Jakość nauczania angielskiego przekłada bezpośrednio na pozostałe wyniki. Stąd nauczycielom zależy na jak najlepszym jego poziomie w szkole. Zależy na tym również samym rodzicom, którzy partycypują miesięcznie w kosztach utrzymania szkoły. Najbardziej pożądanym trendem jest oczywiście wzrostowy. 
Nauczyciele szukają wsparcia i pomocy w lokalnej społeczności i pomimo niewystarczającej ilości książek, pomocy naukowych i dużej ilości uczniów w klasach próbują ten trend utrzymywać. Będąc pod presją otoczenia i opisanych warunków są nierzadko wystawiani na przykre sytuacje i rozmowy z rodzicami, których dzieci nie spełniają oczekiwań, co bywa stresujące dla wszystkich stron. Nie należy zapominać, że w 99% przypadków odpowiedzialnym za wyniki dziecka jest nauczyciel albo rodzic. Podobnie jak wszędzie na świecie, także w krajach Afryki, mamy dyrekcję, która nie do końca nadaje się swojej funkcji, gdyż jako nauczyciele nie mają pewnych umiejętności managerskich, by zarządzać kadrą oraz placówką, Mamy także nauczycieli wypalonych, nie umiejących przekazać wiedzy ze względu na brak dostępu do szkoleń czy informacji, często niedocenionych, niedofinansowanych. Mamy także zdecydowanie mocno niedofinansowane szkoły, gdzie nie brakuje na papier ksero, ale nie ma nawet dostępu do wody, toalet czy prądu, o infrastrukturze nie wspominając. To trochę inna skala problemu niż znana nam na co dzień z sektora edukacji.




Do szkoły docieramy już po godzinie 13ej, gdy lekcje w zasadzie dobiegły końca. Tylko w szkołach średnich są do 14ej lub 16ej (zawsze od około 8 rano), w niektórych podstawówkach dzieci maja jeszcze czas przez około godzinę po lekcjach na odrobienie lekcji w szkole. W domu jest już praca i szybko nadejdzie wieczór zanim wrócą na piechotę, dlatego 99% z nich i tak nie zrobi pracy domowej, jeśli nie zdąży w szkole. Zastajemy jednak dzieci na terenie szkoły, pod drzewami, w cieniu. Rozmawiają, czasem mają książki. Ciężko jednak wyczuć, czy to już ten moment po lekcjach ponieważ w poprzedniej szkole także niewiele dzieci było w klasie, nauczyciele w pokoju spotkań, części kadry brak na terenie szkoły. Otrzymaliśmy informację iż jest to spowodowane rozpoczęciem nowego roku szkolnego i organizacją pracy. Pozostanie zweryfikować stan faktyczny w niedalekiej przyszłości.




W szkole Mkwambani, która istnieje od 1982 roku pracują doświadczeni nauczyciele, którym po spadku wyników sprzed kilku lat udało się wrócić do dobrych wyników. Korzystają oni ze wsparcia lokalnych władz, mają dobry kontakt z rodzicami, placówka jak na tutejsze standardy jest utrzymywana w niezłym stanie ogólnym, jednak z powodu braku wolnego pomieszczenia, kuchnię do przygotowania wody czy przygotowania prostych posiłków stanowią trzy większe kamienie i trochę suchego drewna opałowego umieszczone w zadaszonym przejściu pomiędzy budynkami.
Na zdjęciu kucharka



Toalety, jak w innych szkołach stanowią problem i zagrożenie higieniczne. Niektóre sale wymagają odnowienia, a wszystkie tablice wymiany na nowe lub do gruntownej renowacji. Braki w umeblowaniu powodują problem z przechowywaniem książek układanych na kartonach lub bezpośrednio na ziemi, co nie poprawia ich stanu, szczególnie jeśli leżą tak w porze deszczowej.


Woda w tej szkole nie jest dostępna od ponad roku. Zatkała się pompa zainstalowana wiele lat temu, zgłoszono fakt lokalnym władzom, ale jeszcze nikt się nie pojawił.





Tak jak w innych odwiedzanych w tym regionie szkołach nie spotkałem się z pomieszczeniem przeznaczonym do ćwiczeń fizycznych.

Na koniec wizyty obowiązkowy wpis do księgi odwiedzających i okolicznościowa fotografia, podziękowanie i nadzieja w oczach. To ostatnia szkoła, jaką tego dnia odwiedzamy. 

Po całym dniu pracy, przemieszczania się w upale i pyle wracamy do bazy, czeka nas bowiem dobry posiłek przygotowany przez naszych gospodarzy i upragniony spacer nad ocean. 
Odjeżdżamy z myślą, że nie można europejskich standardów edukacji porównywać z tymi zastanymi tutaj. Inne są tu uwarunkowania społeczne, mentalność, miejsce nauczyciela, szkoły, czy edukacji w hierarchii ważności. To wszystko widziane na własne oczy daje obraz, jak wiele jeszcze jest do zrobienia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz