Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

środa, 17 lutego 2016

piątek 15 stycznia - dzień "biurowy"

Piątek planowany był jako dzień biurowy, choć niekoniecznie po "już biurowym" czwartku. Ponieważ jednak nadal pogoda w kratkę i dojazd do Kigera jest po prostu niemożliwy - siedzimy w szkole i pracujemy z plikami. Towarzystwo mamy raczej własne, gdyż pozostali tymczasowi mieszkańcy szkoły mają codziennie zajęcia do godziny 16.
Znajoma ekipa z USA: Steve - student, który będzie uczył w szkole w Mwanzie, Down - prowadząca osobny projekt misyjny w buszu, a także Chris - ksiądz z Filipin oraz 3 siostry zakonne - z Polski, jednego z krajów Ameryki Środkowej i Tanzanii; uczą się intensywnie 5 dni w tygodniu, dlatego spotykamy się głównie na posiłkach i wieczorami w świetlicy.

Wspólne posiłki, pochłaniamy przy okrągłych stołach na parterze. Sala nie jest duża, raptem sześć 6-osobowych stolików. 

Po kilku dniach pobytu postanowiliśmy pójść na spacer wokół zabudowań szkoły. Ponieważ niebo na chwile się przejaśniło - zabrałam aparat. Marcin ruszył tak ochoczo, że już po kilku minutach straciłam go z oczu zajęta jakimś kwiatem na drzewie. Bo widoki zacne..

















Ponieważ noce i poranki bywają głośne i nieprzespane za sprawą mieszkańców ogrodu, usłyszałam w pewnej chwili, że Marcin poszedł ich bliżej poznać..



W szkole poza nauką, i oddalonym o kilka kilometrów miasteczku można także uprawiać sport. NIe tylko biegi. Powstała ściana umożliwiająca jednosobową grę w.. tenisa lub w squasha. Przydaje się szczególnie, gdy nie ma zbyt wielu usportowionych studentów.



Posiłki przygotowywane są punktualnie, szczególnie kolacja. I nie jest to związane z faktem, że zdrowo jeśli o stałych porach, a z szacunkiem dla czasu pracy kucharza oraz zapadania zmroku. Każdy chce bezpiecznie i o czasie wyjść z pracy i dotrzeć do domu.


A na mały "chaberek"  - na owoce ze szkolnego ogródka, regularnie wpadają .. małpy :)




ps. w jednym poście wcześniej znajdziesz relacje Marcina z tego dnia ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz