Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

niedziela, 3 stycznia 2016

3 stycznia, niedziela w Dar Es Salaam cz.1

3 stycznia, niedziela (cz.1)

Mimo opóźnień o których pisaliśmy wcześniej, o świcie powitaliśmy Dar Es Salaam. Dar Es Salaam okazało się byś lepkie i gorące. Powietrze było dość wilgotne, a ubrania szybko oblepiają ciało.



Bryza znad Oceanu Indyjskiego działa w zasadzie tylko na samym nabrzeżu. Pozostała część pogrążona jest w mocno tropikalnym klimacie ze względu na niskie położenie Dar. 


Nazwa miasta tłumaczona jest mniej więcej jako mniej Brama Pokoju. Od dawien dawna Dar było także stolicą Tanzanii, jednak ze względu na swoje położenie na samym południu kraju, zdecydowano się przenieść stolicę do budowanej w centrum kraju Dodomy. Status stolicy przepadł dla Dar.  
Na termometrach po 5 rano 29 stopni celsjusza. Odebrał nas umówiony wcześniej kierowca i dostarczył do lokalnego hotelu. Ceny niczym europejskie, choć zarobki niekoniecznie. Cena pokoju waha się od 25 do 60 USD za pokój w hotelu o 0 do 2 gwiazdek. Im bardziej komfortowo tym ceny wyższe.
Dar to bardzo rozległa miejscowość, duża jej część to slamsy, a zamieszkuje tam ponad 6 milionów osób! To potęga. Przejazdy zajmują sporo czasu - zarówno ze względu na odległość lotniska od centrum, jak i odległości w i pomiędzy dzielnicami.





Tego dnia w planie mieliśmy tylko dwie rzeczy - spotkanie z jednym z uczniów szkoły średniej w Dar Es Sallam oraz zakup biletów na poniedziałkową podróż do wioski Ukunda pod Mombassą, gdzie w okolicznych szkołach prowadzony będzie nasz projekt „Szkoły na Równi-ku”.


Kilka godzin na sen, odświeżenie się i już około południa pojechaliśmy na spotkanie z Hesseinim.



Podczas spotkania z Husseinim towarzyszyła nam Anna, polka mieszkajĻca w Dar od kilkunastu lat. Dzięki niej dowiedzieliśmy się o możliwości odpłatnego korzystania z basenów i placów zabaw dostępnych w hotelach przez bogatszych mieszkańców miasta. Nie wymaga to rezerwacji pokoju, a jedynie wniesienia opłaty za "wejście" lub ewentualnie złożenia minimalnego zamówienia w hotelowym barze.



Ponieważ niedziela 3 stycznia to ostatni dzień wakacji przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego, właśnie taki hotelowy basen wybierają dzieci Anny na miejsce spotkania z Husseinim.
Siadamy przy stoliku, podziwiając kolor piasku i oceanu.
Koszt biletu autobusowego, z dzielnicy jeszcze za lotniskiem, gdzie mieszka Husseini nie przekracza 3000 kzs, czyli ok 6 zł. Otrzymujemy wiadomość, że Hussein jest w drodze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz