Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 11 stycznia 2016

środa, 6 stycznia (cz.1), Boyani Nuresery School - druga wizyta


Widząc zapał nauczycielki z przedszkola Boyani (odwiedzone pierwszy raz 5 stycznia), która według notatek w zeszycie nie otrzymuje wynagrodzenia przez ostanie 4 miesiące, po wieczornym namyśle decydujemy się zrobić im niespodziankę.




Pobudka po 7 rano, śniadanie o 8ej, by około 8.30 wspólnie z panem Lubango i Jeremym dotrzeć do sklepu, w którym wczoraj w drodze powrotnej zostawiliśmy pewną kartkę.  



Na kartce spisaliśmy wczoraj najpilniejsze potrzeby przedszkola, które usprawniłyby naukę i rozwój dzieci. Wg nauczycielki i jednego z rodziców lista potrzeb wygląda następująco:



Sklep jest sklepem stricte dotyczącym zakupów dla szkół. Są w nim nie tylko książki , zeszyty i przybory szkolne, ale także mundurki, jakie wybrały sobie okoliczne szkoły  - w określonej kolorystyce i pełnej rozmiarówce. Zakupy tzw. "stationary" w Kenii czy Tanzanii to taka sama męka, jak początek września w naszych sklepach. Tłok, zamieszanie, mnóstwo rodziców, nadgodziny, marketing wszędzie ;)



Zapraszamy Was na zakupy z nami ( w końcu zostały dokonane m.in. z budżetu, który wpłacacie na tzw. pomoc dzieciom w Afryce lub "na pomoc dzieciom" na rachunek  44 2490 0005 0000 4600 3246 9899 Fundacji Mają Przyszłość). 
Kupiliśmy wyczekiwaną kredę, ale także wielką paczkę ołówków, zeszytów, brulionów, książek i innych pomocy naukowych - całość wystarczająca na kolejny rok pracy dla 46 dzieci, koszt ponad 10 tys. szylingów kenijskich, czyli ok.100$, bo po zamknięciu rachunku z listy dołożyliśmy do listy od nauczycielki kilka drobiazgów, których nie podała - jak piłki i pompkę.











I jeszcze tankowanie - bardzo rzadko pojawia się ten temat, ale niestety to wszystko są koszty, odległości (duże!) oraz auta 4x4, które palą po 10-15 litrów na 100 km. Bez paliwa nic się nie załatwi, bo za darmo nikt nie rozdaje..




Po zakupach moment przekazania, gdy już dojechaliśmy na miejsce. Zdjęcia oddają część emocji z tamtych chwil. Radości nie było końca, dzieci jak tylko dostały pozwolenie na testy, chwyciły za piłki i na placu aż się zakurzyło od biegających przedszkolaków. Nauczycielka chyba nie do końca spodziewała się, że jednak wrócimy następnego dnia, o czym wspomnieliśmy podczas wczorajszej wizyty. Była zaskoczona i dłuższą chwilę upewniała się, że to na pewno dla niej wszystko.








Jeremy pompuje piłki dla dzieci. Zadanie okazało się trudniejsze do wykonania ale pompka dała radę.

Książki, zeszyty, kolorowy papier i gumki do mazania ;)





Z listy zakupów nie zgodziliśmy się jedynie na "chairs" - plastikowe krzesełka nie są tam najpilniejszą potrzebą, dlatego zostały pominięte w zamówieniu. W rozmowie jasno daliśmy do zrozumienia , że dookoła wala się taka ilośc drewna i desek, że rodzice mogliby wykazać się odrobiną dobrej woli i przygotować ławeczki dla dzieci. Nawet jeśli jest to przedszkole w budynku kościoła,a oni sami borykają się z walką o jedzenie. Nie wiemy do końca czy nasze słowa przyniosą efekt, ale nie będzie to także podanie wszystkiego na gotowo. 

Na zakończenie jeszcze jedna ważna rzecz - sprawdziliśmy wczorajsze notatki dotyczące wynagrodzenia. Zdecydowaliśmy się wyrównać kilka miesięcy wstecz. Wynagrodzenie nauczycielki to 4000 szylingów kenijskich (ok. 40 USD) miesięcznie. Ubytki lub całkowite braki wynagrodzenia zaczęły się w czerwcu 2015 roku. Syste wynagrodzeń działa następująco- rodzice powinni płacić określoną kwotę miesięcznie. Gdyby zebrać wszystko powinno byc ok 6500 tzs miesięcznie. Nauczycielka pobiera swoje 4000 tzs, a 25000 tsz przekazuje na kościół za udostępnienie sali. Niestety od ponad pół roku nie udaje się uzbierać nawet minimum na wynagrodzenie. Ważne jest to,e kościół nie pobiera opłaty z góry, w pierwszej kolejności ma sobie zapewnić wynagrodzenie.
Wyrównaliśmy braki i ubytki za okres czerwiec - listopad. Jest to pewien sygnał dla rodziców, że pozostałe miesiące powinni wyrównać sami (o czym rozmawialiśmy z przedstawicielem grona rodzicielskiego), dla niej zastrzyk energii i gotówki, aby mogła dalej funkcjonować i nie straciła jeszcze zapału, bo sama a dwoje dzieci na utrzymaniu. A jednocześnie w razie wyrównania któregoś z tych miesięcy przez rodziców także wynajmujący lokal, czyli kościół, otrzyma jakaś część, by nadal wspierać powadzenie tej placówki. Postaramy się za kilka miesięcy zmonitorować, czy dzieci nadal tam są i całość funkcjonuje.

"Zdjęcie zbiorowe na koniec, uściski rąk, wymiana pozdrowień i radość w oczach wszystkich dopełniły obraz sytuacji. Myślę, że ten dzień zarówno dzieci, jak i opiekująca się nimi wychowawczyni zapamiętają na długo. Marcin"

1 komentarz: