Drodzy Czytelnicy.
W marcu 2016 straciliśmy kontrolę nad blogiem. Po wielu miesiącach odzyskaliśmy dostęp do konta i wracamy do Was. Posty datowane między 03.3016 a 12.2017 to rekonstrukcja wydarzeń w tego okresu. Bieżące posty datowane są od 2018 roku.

Szukaj na tym blogu

piątek, 15 stycznia 2016

środa, 6 stycznia (cz.4) Gazi Primary School, Ukunda

Wszystkie szczegóły znajdują się pod linkiem:
Zapraszamy firmy, szkoły do włączenia się w działania:.
Każdej szkole z projektu poświęcamy osobny post.

2016.01.06 Gazi Primary School, Ukunda

Dziesiątka nauczycieli z kobietą na czele  i jeden wolontariusz stanowią bazę nauczycielską w szkole Gazi Primery School, w której uczy się 180 chłopców i 203 dziewczynek, w przedszkolu 99 uczniów. Dziesięć klas w szkole ledwie wystarcza, ale klasy są przepełnione i ścisk panuje tu w każdej z nich. Przeciekający dach nie ułatwia pracy nauczycielom, szczególnie w porze deszczowej, podobnie brak biura do pracy nauczycieli. 




Pierwsze ogłoszenie dotyczące m.in. mobingu i przemocy na tle seksualnym.


Przestarzałe materiały edukacyjne i problemy z wodą pitną dla dzieci to kolejne wyzwania. Bieda rodziców przekłada się na liczbę dzieci głodnych w szkole, bosych, bez mundurków szkolnych. Pomimo próśb rodziców często nie stać na zakup dzieciom nawet klapek /sandałów do szkoły. 
Hasło Dżigas pojawia się po raz kolejny. 









Główna nauczycielka uczciwie przyznaje, że ostatnie trzy lata nie były szczytem w wynikach nauczania ok. 175 pkt i dziewczynki mają gorsze wyniki w nauce, szczególnie te w wieku dojrzewania, które bywają wykorzystywane przez dorosłych w różny sposób, po prostu za jedzenie, czy wodę, a także stanowią siłę roboczą do zajmowania się młodszym rodzeństwem co powoduje spadek frekwencji w szkole i wpływa na wyniki w nauce. Szkoła nie pobiera opłat za naukę, ale czasami koszty egzaminów ponoszone przez uczniów są zaporą nie do przebycia. Rodzice w trudnej sytuacji odpracowują przy naprawie podłóg w szkole czy innych pracach, ale nie ma ani wielu chętnych, ani wiele pracy dla nich. Plany szkoły na kolejny rok, to przede wszystkim zbudowanie dobrych relacji z rodzicami i poprawa wyników.


Jednocześnie trafiamy do wyjątkowo ciekawej klasy - I i II. Sale są na tyle kolorowe na ile to możliwe, a ręcznie wykonane plansze na ścianach zakrywają grzyb i wilgoć.



 


W szkole tej dyrekcja i samorząd lokalny zadbał o dostęp do wody i kubeczki są w pogotowiu.


Plastikowe krzesełka wszędzie - uznawane za lepsze niż drewniane choć nie możemy się z tym zgodzić. Niestety subiektywnie rzecz biorąc są po prostu prostsze do zakupu, zdobycia na nie pieniędzy. I nie trzeba będąc nauczycielem czy rodzicem martwić się o zbijanie ławek z desek. Obserwacja z boku, na pewno generalizująca, ale czy przez to mniej celna - nie mamy pewności.



Na jedynej szafce w klasie znajdujemy dużo pudełek  - z radością zaglądamy bliżej ciesząc się, że choć jedna szkoła jest doposażona. I tu niestety rozczarowanie. To tylko wypełnienie pustych pudełek opakowaniami, przyborów, kredy, farb - nie ma tu żadnych.





Pod jedną z ławek znajdujemy mocno sfatygowanego misia, czasem, gdy dzień jest trudny każdy chce się do kogoś przytulić. Niecodziennie spotykamy tu maskotki, gdyż futrzaki cieszą się jednak mniejszą popularnością niż niemowlaki i gumowe lub szyta z materiału lalki szmacianki.


Idąc dalej tym tropem trafiamy na zabawki z drewna wykonane dla dzieci przez jakiegoś stolarza lub rodzica. Wyglądają naprawdę fajnie (więcej o nich w lutym).


 Na koniec zaglądamy z kamerą do sali komputerowej, która wzbudza w nas żywe zainteresowanie, a okazuje się rozczarowaniem, bo blisko 10-tka komputerów nie działa właściwie, a tak naprawdę nie działa wcale. Kłopotem jest oczywiście mała wiedza o serwisowaniu takich urządzeń tutejszej kadry nauczycielskiej. To pewnie tylko jeden z wielu przykładów na to, że nie wystarczy podarować ławkę, komputer, czy odmalować sale, potrzebne są skoordynowane działania wszystkich interesariuszy odpowiedzialnych pośrednio lub bezpośrednio za stan edukacji, infrastruktury, stosunków społecznych, hierarchi wartości, etc. Tu pozostaje pytanie o sens projektowego podejścia do tych regionów. Czy robione na "hurra" projekty jednorazowe, szumne i medialne, jak zbudowanie sali komputerowej w buszu, zrobienie małego biznesu, postawienie dobrej pompy wody, wyposażenie biblioteki, czy inny "wielki projekt", który kończy się wraz z ewaluacją po 6 miesiącach, przeprowadzoną na zasadzie  - ustawiono i nadal tam stoi; mają sens?
Bez wyedukowania ludzi, choćby w zakresie sprzętu czy przedmiotów, które otrzymali, przygotowania merytorycznego kadry, która ma się tym opiekować, nauczenia społeczności jak z tego korzystać - nie ma to większego sensu. Choć na pewno jest bardziej medialne, spektakularne, niż mozolna praca, czasem syzyfowa wobec niektórych jednostek, związana z edukowaniem.

Z drugiej strony sama świadomość nie zmieni świata, zmienia go działanie, więc czasami trzeba zacząć od malowania ścian, żeby pokazać, że można coś zmienić, później pokazywać efekty działań, zachęcać do współpracy i wreszcie budować odpowiedzialność za przyszłe pokolenia, bardziej wyedukowane, otwarte na świat, proaktywne, budujące społeczeństwo współpracujące ze sobą na wielu poziomach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz